Temat, którym chciałabym się dzisiaj zająć był już wielokrotnie przeze mnie poruszany. O tym że będziemy mieli wkrótce do czynienia z armagedonem komunikacyjnym informowałam nie raz. O tym że należy stawiać na rozwój transportu publicznego bo transport indywidualny nie ma możliwości zaspokojenia potrzeb mieszkańców w należyty sposób też już była tu mowa. W zasadzie obecny chaos można było przewidzieć dobrych kilka lat wstecz. I przewidywano, nie tylko moim było to udziałem.
Kłopot jednakże, że skutkiem rozwiązań promowanych w naszym mieście jest znaczne obniżenie standardu życia mieszkańców. Nie tylko wydłużony czas oczekiwania na przystankach wpływa negatywnie na poziom stresu, ale ponadto jesteśmy w coraz większym stopniu truci spalinami. Poziomy przekroczenia dopuszczalnych stężeń PM10 i inne wskaźniki już dawno winny skłonić władze lokalne do wprowadzenia szybkich zmian. Tymczasem nadal niewiele się w tym zakresie robi. Możemy sobie za to poczytać na pocieszenie wypowiedzi Pana Dyrektora Grzegorza Nity, który pełniąc niewdzięczne stanowisko Dyrektora Zarządu Dróg i Transportu nie ma szans się z postawionych zadań należycie wywiązać bez zmiany założeń i sposobu myślenia. W zamian coraz bardziej pełni rolę Głównego odpowiedzialnego za miejską politykę irytowania mieszkańców. Co już również było stwierdzone ileś lat temu. Po prostu nie tędy droga.
