Rewitalizacja = wymóg uspokojenia ruchu w centrum

Szanowni Państwo,
Z niepokojem czytam artykuły prasowe donoszące o tym jak to rozmaite urządzenia służące uspokajaniu ruchu szkodzą kierowcom, powodując u nich urazy kręgosłupa oraz niedogodności natury rozmaitej. Pisze się tam również że progi zwiększają wydzielanie szkodliwych substancji… (chciałabym zobaczyć skąd ta idea). Śmiem twierdzić że ci, którzy nie jeżdżą autem “wydzielają mniej substancji”, jeszcze pozostaje kwestia klasy samego pojazdu – a nasze przepisy co do wymagań wobec rejestracji i importu pojazdów są obecnie mniej restrykcyjne niż na Ukrainie. Chciałabym zauważyć jednocześnie, że urządzenia techniczne, w tym progi zwalniające jest to jedyna jak dotąd skuteczna metoda aby pohamować temperament nagminnie łamiących przepisy kierowców, którzy powodują zagrożenie życia i zdrowia pieszych użytkowników miejskiej przestrzeni. Prasa, która publikuje te mocno naciągane wypowiedzi jednocześnie podobno promuje zdrowy styl życia, sprzyja rowerzystom, ruchom miejskim, itd. Muszę powiedzieć że nie rozumiem braku logiki, wewnętrznej sprzeczności pomiędzy tymi dwoma postawami w działaniach tej samej było nie było grupy interesu. Wydaje mi się że jednak przedmiotem promocji jest coś całkiem innego – nie dobro przeciętnych mieszkańców miast.

Odnosząc to do naszego podwórka, gdzie podobno miasto Łódź przystąpiło właśnie w obszarze Śródmieścia, do działań rewitalizacyjnych na szeroką skalę. Z jednej strony wiele się mówi o rewitalizacji, chcemy ściągać do Śródmieścia ludzi, którzy mają tu zamieszkać, wraz z rodzinami i dziećmi. Mają chodzić ulicami, dzieci powinny móc same chodzić do szkoły, chcemy stworzyć dobre środowisko życia i mieszkania. Ilość wypadków z udziałem pieszych w centrum jest ogromna, brak zapewnienia podstawowych zasad bezpieczeństwa, zarówno pieszych jak i innych kierowców, woła o pomstę do nieba od lat. Przytoczę tylko dwa konkretne przykłady: sama, mieszkając lat temu kilka przy skrzyżowaniu ulicy Kamińskiego i ulicy Rewolucji obserwowałam z okna wypadki, które się tam zdarzały dosłownie co drugi dzień. Raz uszkodzony został mój prywatny samochód, zaparkowany w przepisowej odległości od skrzyżowania, ileś razy auta wjeżdżały w kamienicę. Ileś razy musiało interweniować pogotowie. To się skończyło po wprowadzeniu w tym miejscu progów zwalniających, nareszcie da się w miarę bezpiecznie przejść tam przez ulicę. Inne takie miejsce to rejon Przedszkola Nr 220 przy Jaracza, w pobliżu jest też Szkoła Podstawowa Nr 1. Sposób w jaki kierowcy nie respektowali znaków ograniczenia predkości był przerażający, z uwagi na uczące się w szkole i przedszkolu dzieci, które chodzą przecież ulicami obok, chodzą same, narażone na niebezpieczeństwo ze strony pędzących szaleńczo kierowców. I co mielibyśmy z tej namiastki bezpieczeństwa dla najmłodszych zrezygnować. Bo komuś znów chce się spieszyć? Jak wiele przykładów z Waszego doświadczenia sami potraficie przytoczyć?

Nie wspominam tutaj o zanieczyszczeniu powietrza, o parkowaniu wszędzie, o dosłownym rozjeżdżaniu Śródmieścia, gdzie jakość życia właśnie przez wszechobecne auta jest znacznie obniżona. Mało tego kierowcy protestują przeciwko ograniczeniu ruchu kołowego w niektóych ulicach na rzecz priorytetu dla tramwajów. Dlaczego, ano naraziłoby ich to na konieczność pokonania pieszo dystansu – jak sami pokazują – 300 m. Taki dystans jako zagrażający ich dobrostanowi figuruje na ulotkach dystrybuowanych przez Stowarzyszenie EL 0000… – jak twierdzą oddolny ruch zrzeszający zmotoryzowanych użytkowników dróg i reprezentujący ich interesy… Wydaje mi się to śmieszne… prawie jak z obrazka poniżej.

12744449_10209253175033258_1773609489175226997_n

Zdjęcie znalezione pod adresem: http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Kot
Napis mój. Mam nadzieję że nie uraziłam KOTA>

Na szali kładzie się, przy poklasku mediów, zdrowie i życie pieszych (a przeciez wszyscy bywamy pieszymi), w tym dzieci. I możliwość przejechania autem o 5 km/h szybciej, łamiąc przy tym zapisane na znakach przepisy. Takie myślenie nie ma nic wspólnego z założeniami rewitalizacji i przyznam że czuję się bardzo zawiedziona dualizmem … lub może objawami schizofrenii, bo nie wiem jak takie rozdwojenie jaźni inaczej nazwać.

 

 

A conflict and a quest for solutions

Dealing for years with a topic of public participation in urban planning I had lots of opportunities both to mall over and to discuss the nature of conflict. My own experience tells me that when the parties stick firmly to their opposite goals with no slightest trial to communicate and much hatred, then the situation will not be solved. Looking for solutions needs communication and dialog, which must assume some efforts on both conflicted sides. There is little good will in people who by definition assume that only their stand point is right and that their adversaries have nothing to propose. Usually such attitudes are simply fake and people who demonstrate them either belong to a party/ social group where fight is the main goal, or are simply paid for spreading their philosophy/ their views, etc.

conflict-slaneconz
Source of cartoon by Chris Slane: www.slane.co.nz

There is however one situation when a person becomes extremely hard to discuss with and make understand, this is the one of contesting somebody’s lifestyle. The norms which are behind the ways of life, especially when a person acts in a certain way every day, follows certain patters, become something as a second nature. The power of habit is enormous, the features which are present in people’s life persist, even when a person changes the environment and reasons for performing certain activities. The fashion plays a role here, next to the social norms present in a given society. A fear may be a part of a mechanism enforcing changes, however they would be short term in such a case, and easily rejected when the cause of fear disappears.

On the other hand, changes happen easier when groups involved feel at ease, obviously the situation opposite to the one of a conflict.  Hatred mixed with differences leads to war rather than to positive transformation. When we feel comfortable a hint from a friend and lack of pressure may help a lot, similarly as good example.

The figure below illustrates an interdependence between the compliance of goals of two parties and the level of engagement of participants. According to this theory it may be extremely difficult to achieve any kind of consensus when the engagement is high and goals are contradictory. Contrary when goals are similar and engagement remains at lower levels the chances for cooperation are much higher. Anyway the situation when goals are utterly different is rare, usually the option that both parties want something which may finally occur similar exists. Then it depends mostly on their rationality to calm down some of emotions and to look for the possibility to negotiate. War and conflict is useless, and looking at some of my friends, who used to share views and now suddenly insult each other only because of some abstract and distant political issues is kind of a shame.

chart

On the other hand lack of resistance when a social group is attacked would cause their dilution, the refusal to accept different norms should not however take forms of hatred, as this will not help solve the problem. They say compromise is good for ‘softies’, but it does not change the situation that hatred serves no one. The mutual respect which is necessary to start solving conflict may be a necessary condition and this is why the demonstration of force happens from time to time and may be sometimes required. But still hate is just a blind path, please my dear friends, have a little sense of humour, acquire some modesty and try to communicate. Even if I am talking of utopia here, still we Polish have some round table traditions, lets make an assumption we are just good at solving things out and having this agreed would be already the very first step towards “a good change”.

The Fifth Commandment

As BBC informs Polish Foreign Minister Witold Waszczykowski told German newspaper Bild on Sunday“The previous government carried out a leftist programme there (in the public media). It was as if the world was according to a Marxist model which has to automatically develop in one direction only – a new mixture of cultures and races, a world made up of cyclists and vegetarians who only use renewable energy and fight all forms of religion.”

Behind cycling, vegetarianism, ecology there is a basic care for human health. The understanding should precede implementation of values. This understanding comes together with learning, also with learning about religion. Why the fifth commandment is so hard to accept by the Catholic society? Second grade children, preparing for their First Communion are taught what the Fifth Commandment means, it’s not only about killing directly, it is also about care for health, of a given person and her peers, other people. They are taught this here, in Poland during their religion classes. This is part of this religion, I have been taught the same several years ago.

This is kind of very hard to figure out and accept, for me who has been brought up on traditional Christian values, this lack of understanding of fundamental rules behind Christian faith. The care for nature, for trees, for air, for environment, the respect towards other people life and good-being. Why is all this suddenly wrong? And yet in the name of the said “tradition”. What is traditional in cutting down trees, the plans of which have been just recently announced for Puszcza Białowieska? Why smog and environmental pollution, which are the consequences of cities stacked with overwhelming cars’ presence, should suddenly be understood as traditional Polish values?

Why building in the areas endangered with flood has suddenly become available, while it is obviously unethical and dangerous for human beings in case of inundation? Because flats may become cheapper? For whom and for how long? Vast, unbuilt river valleys are necessary to protect neighbouring settlements from floods. When constructing there, backwater from rain sewage has no place to gather and deluge gets further, produces more damage. This is one of the easiest rules in urban planning, the one which saves a lot of money if properly understood, e.g., successful planning in Bogota, started with creation of urban parks in all the river valleys.

On the other hand conciseness being one of the major features of sustainable and efficient towns, it requires proper care for human’s environment. Being close reduces travels and costs of building and maintenance of infrastructure. It enables walking and cycling, which do not produce fumes and keep people healthy. Bicycles are cheap, so is walking – our conservative party declares care for pourer people. What has the requirement to own a car to do with these announcements? Cycling and pedestrian traffic should be developed not limited, there are many people in Poland who cannot afford a car and its maintenance. Not mentioning that concise and pedestrian and bike friendly cities are also much cheapper in longer term. They require much less cleaning, they are smaller, there is less infrastructure to maintain and it is better served, the everyday car’s influx not leaving its damaging effects. They continue the historic sites, do not move as in a nomad society, leaving spoilt place behind because they got unusable and polluted.

Why the development of renewable energy became a synonyms of lack of values of secular, Western world? While it is absolutely the opposite, this is the expression of care for our planet, the Earth.  This is just absurd. Why the words of a Head of the Catholic Church mean nothing to politicians who say they represent a party who relies on Christian values? Those are not the recent statements only, they have been an important part of the Church teaching for a while – compare Encyclicals Centesimus Annus, chapter 4 or Sollicitudo Rei Socialis, chapter 5 by John Paul the Second.

It looks like the power of lifestyle, of everyday habit, outruns the thinking, rationality and understanding. The custom is stronger than values, than religion, than anything. The origin of these customs having little with Polish tradition, have polluting cars always being there? Did not Queen Bona bring vegetables from Italy here already in the sixteenth century and is there anything wrong about healthy diet? Are Poles not world famous for their hospitality, always welcoming foreigners, even when they were forbidden elsewhere? Have we Polish not loved our beautiful forests or landscape, having so many beautiful poems on them? Is the stupid recent custom and temporary conflict stronger than values, than religion, than anything. Is this really true? An extremely sad conclusion it is.

O”REWITALIZACJI” Śródmieścia Łodzi

O rewitalizacji Śródmieścia…
Albo może powinnam to nazwać w trosce o mieszkańców “rewitalizowanej” dzielnicy. Uzupełnijcie sobie cudzysłowy proszę sami, nie mam cierpliwości, ile można walić głową w ścianę.
Taki nieduży zbiór cytatów, wystarczy sobie zestawić kilka informacji żeby uzyskać obraz dla którego interpretacji nie trzeba wiedzy ani dojrzałości powyżej poziomu 4 klasy szkoły podstawowej. W zasadzie każdy wniosek który się nasuwa nosi znamiona: banału, frazesu, komunału, oczywistości, uzupełnijcie sobie proszę listę synonimów słowa truizm sami.

Po pierwsze, jak donosi Dziennik Łódzki, na wczorajsze Mikołajki: “Mieszkańcy Łodzi oddychają pyłami niszczącymi płuca i powodującymi raka” – artykuł na podstawie szczegółowego raportu WIOŚ. Dane podane w tymże raporcie są bardzo alarmujące.

Po drugie władze miasta Łodzi planują budowę “Orientarium” na Zdrowiu, kosztem 3.5 ha gęsto zadrzewionego terenu (oraz 300 mln złotych). Dodam że 10m2 lasu (gęstego parku) wytwarza w sezonie ilość tlenu pokrywającą roczne zapotrzebowanie 10 osób. Zagadka: ile osób może odddychać dzięki trzem hektarom Parku na Zdrowiu, które są przeznaczone do wycinki. Dla mniej wtajemniczonych – Park na Zdrowiu, który został utworzony poprzez zachowanie niezniszczonego fragmentu lasu wcześniej porastającego te tereny, dzięki gęstemu zadrzewieniu i dużej powierzchni, a także z racji lokalizacji, stanowi wciąż rezerwuar tlenu dla obszarów centralnych miasta – Starego Polesia i dalej Śródmieścia, oraz dla sąsiadującej z nim bezpośrednio Retkinii. Jest też elementem systemu przyrodniczego miasta, o ile nadal o takowym da się w ogóle mówić, może należałoby powiedzieć że kilka lat temu jeszcze był tegoż systemu elementem.

0d78d64c52be74cab5076d16dd2fbfb1

Zdjęcie “orientarium z lotu ptaka – wyraźnie widać skalę obiektu oraz udział terenów utwardzonych, tak to jest ca 3,5 ha (wyliczenie przez T. Bużałek). Żródło obrazka – artykuł linkowany powyżej.

Po trzecie jedyne planowane działanie dla ograniczenia zanieczyszczenia to zakaz przejazdu przez miasto tirów (które nota bene właśnie wpuszczono do Śródmieścia) , który zostanie wprowadzony w życie … po wybudowaniu autostrady. Konsultowany jest ponadto program rozwoju transportu publicznego, jednakże nie towarzyszą temu żadne działania edukacyjne w zakresie przybliżenia tematyki zrównoważonego transportu, ani popularyzacji transportu pieszego i rowerowego.

Acha, jeszcze analizator do pomiarów benzenu w stacji przy Gdańskiej 16 wziął się popsuł (to chyba z nadmiaru szczęścia?)

Podobno planuje się rewitalizację Śródmieścia Łodzi.

W moim skromnym rozumieniu rewitalizacja tożsama jest z obecnością ludzi (ŻYWYCH LUDZI ?). Jeśli nie planuje się w obszarze Śródmieścia obecności ludzi w ogóle to nie ma sensu rozmawiać o rozwiązywaniu problemów społecznych, gentryfikacji i innych bardziej szczegółowych problemach, w tym zakresie polityka “rewitalizacyjna” miasta wydaje się nad wyraz spójna.

Całkiem nie pasuje jednak w tym obrazku plan powiększenia zoo, a w szczególności przeznaczona na ten cel kwota, nawet jeśli w budżecie na rok przyszły jest to ułamek na prace przygotowawcze inwestycji. Przyznam że zamiast oglądać wizualizacje zwierząt w akwariach w planowanym Orientarium wolałabym się dowiedzieć że planowane na ten cel docelowo 300 mln złotych władze miasta przeznaczą na podłączenie iluś kamienic w Sródmieściu do sieci centralnego ogrzewania/ modernizację pieców, etc, w celu redukcji obecnego zanieczyszczenia. Truizmem jest twierdzenie że istnieje coś takiego jak hierarchia potrzeb.

Abstrahując od rewitalizacji przy braku troski o środowisko w centralnej części miasta wszelkie podejmowane tam inwestycje można uznać za chybione. Przyznam, że jakoś nie umiem sobie wyobrazić tłumów inwestorów w kolejce do Nowego Centrum Łodzi, nieważne czy będziemy rozmawiać o biurach czy też o mieszkaniach, jeśli nie będzie tu czym oddychać. Bardzo mocno zanieczyszczone powietrze to jest bardzo zła reklama każdej inwestycji – co oczywiście też jest truizmem.

What should come after Paris?

12219537_10206981918319338_4963303265470768049_nThe creator of the drawing is a French artist ‎ #JeanJullien‬

The compassion towards the victims is a feeling which we all share. Our deepest emotions go to the families and friends of those who were killed, we want to express our desire to help. We talk about the need of strength  and the perseverance to overcome the difficult times. All this spreads and slowly we start realising that even if it is the easiest for us to imagine the situation of citizens of the Western and well admired city, like Paris, the war has been started elsewhere. The tragedies of people happen each day, and without eliminating the reasons the consequences may spread even further.

Apart of the political situation which will for sure get its in-depth analyses lots of tensions result from the worsening environmental conditions of regions where current conflicts take place. This environmental danger which rapidly raises as a a follow up of the unpredictable changes in climate conditions makes people fight for shrinking resources. 2015 is to become the first year to crack the halfway mark of 2°C warming, the benchmark that’s been targeted as “safe” climate change.
“A new World Bank report shows that climate change is an acute threat to poorer people across the world, with the power to push more than 100 million people back into poverty over the next fifteen years.  And the poorest regions of the world – Sub-Saharan Africa and South Asia – will be hit the hardest.”

Isn’t this part of the problem? We may only consider such questions rhetorical.

I do hope that the Paris climate talks will succeed in global agreement, also now when the dangers of the consequences of the ongoing changes have suddenly become explicit in so said and regrettable way. The Western world is not really able to remain safe, while horrible things happen elsewhere.

PS. The title is a paraphrase of the one in The NY Times. Don’t you think we should look for solutions and eliminate reasons, not only fight the consequences in the less or more concerted way?

Oblicza patriotyzmu

Zbliżające się Święto Niepodległości winno może stać się przyczynkiem do rozważań o istocie pojęcia patriotyzmu. Pojęcie to rozumiane jest bowiem rozmaicie, wielorakich interpretacji umiłowania wartości i Ojczyzny można odnaleźć w szczególności w wypowiedziach i aktywności polityków wiele. Popularnym dość sposobem manifestowania przywiązania do polskości bywa udział w manifestacjach, publiczne demonstrowanie symboli narodowych. To wysoce chwalebne działanie zasługuje na najwyższą pochwałę, dobrze jednak jeśli oprócz deklaracji za demonstrowanym patriotyzmem podążają również działania.

Patrząc na rzecz z perspektywy odmiennej nie jest w moim rozumieniu, ani chyba w niczyim rozumieniu, być nie może i nie powinien, patriotyzmem nacjonalizm, niejednokrotnie podbarwiony nienawiścią i okraszony mową wrogości w stosunku do obcych. Niezależnie od nacji, czy też rodzaju i stopnia odmienności, nie powinniśmy nigdy utożsamiać braku tolerancji z zamiłowaniem do swojskości. To są dwa całkowicie sprzeczne pojęcia.
Teraz pytanie: czy można uznać za patriotyzm pomijanie rodzimej twórczości i kreatywności na rzecz promocji wytwórstwa i produktów obcych? Promowanie, tak przecież powszechne, globalnych korporacji i marek przed naszymi rodzimymi? To nie są działania i decyzje dostępne na poziomie obywateli, tego rodzaju rozstrzygnięcia mają charakter polityczny i dotyczą wydatkowania środków na dziedziny takie jak badania i rozwój, innowacje, promocję i wspieranie rodzimego przemysłu, etc. Produkty obcych koncernów są zazwyczaj lepsze, i stąd wymagający rodzimi klienci z pewnością po nie sięgną, powołując się na indywidualne rozliczenie zysków i strat.

Nie jestem całkiem pewna czy patriotyzmem, i tu dotyczy to zarówno indywidualnych osób jak i decydentów, można nazwać indywidualne decyzje polegające na uczestnictwie w otwarciach nowych wspaniałych centrów handlowych, zazwyczaj przecież również należących do obcych marek, które skutecznie pustoszą centra miast z wszelkich usług. Jeśliby policzyć ilość metrów kwadratowych powierzchni handlowej w większości dużych, a przecież nie tylko, miast Polski, prawdopodobnie mogłoby się okazać że powierzchnia przypadająca na jednego mieszkańca tychże miast, może być już sumarycznie większa niż powierzchnia jego własnego udziału w zajmowanym M. A co najmniej może być tak że zbliżyła się do tego pułapu, ciekawa byłabym wyników takiego badania…

Co wobec tego zasługuje na miano patriotyzmu, szczególnie w wydaniu tych, którzy podejmują decyzje kształtujące warunki naszego codziennego i nie tylko funkcjonowania? Z pewnością, w ślad za demonstracją uczuć, iść winny działania, których celem byłaby poprawa losu członków tej samej wspólnoty. Z pewnością również wśród działań pożądanych winno znaleźć się wsparcie dla innowacji, wsparcie dla rozwoju technologi, wspieranie wytwórczości, tak aby jej rezultaty miały szanse osiągnąć jakość konkurencyjną z analogicznymi produktami obcych marek. Wśród działań zaś długofalowych, ale do podjęcia od zaraz – myślenie o tym aby znaleźć się w gronie eksporterów rozwiązań, a nie wśród tych którzy muszą nabywać patenty i uczyć się produkować bez usterek. Bardzo bym chciała żeby patriotyzm oznaczał również poszanowanie dla środowiska i lokalnej przyrody, szanowanie współobywateli i nie zatruwanie im życia – w sensie dosłownym i w przenośni, umiejętność współpracy, zamiast całkiem niepotrzebnej i często nieuczciwej konkurencji, o ile nie walki.

Polski krajobraz doczekał się bardzo wielu przedstawień literackich, chcielibyśmy żeby takim pozostał. Nie powinien stać się miejscem rabunkowej gospodarki. Powinniśmy nauczyć się jego wartości cenić i umiejętnie wykorzystywać, tak aby nasi następcy również mieli szanse rozumieć dlaczego nasz kraj jest piękny. Polskie miasta i ich mieszkańcy zasługują na warunki życia nie gorsze od miast zachodnioeuropejskich, we wszystkich wymiarach: ekonomicznym, społecznym i środowiskowym. To nie powinny być jedynie czcze postulaty odnoszące się do rzeczywistości najbogatszych, ale również tych których nie stać lub nie potrafią tak dobrze odnaleźć się we współczesnej rzeczywistości. Zakończę tę nieco przydługą listę życzeń prośbą o zgodę, obecny poziom dyskursu może nas zaprowadzić jedynie donikąd.