Moda na ekologię

Przeglądam program Festiwalu Wielu Kultur w Łodzi (na którego liczne i bogate oraz super ciekawe wydarzenia niestety z racji startującego przeziębienia tudzież semestru nie udało mi się wybrać). I znajduję kilka imprez, które koncentrują się na odczuciach zwierząt i ich relacjach z ludźmi. Nasi “bracia mniejsi”, cytując Św. Franciszka, którego Niedzielę właśnie obchodziliśmy, mają swoje odrębne potrzeby o czym często zdarza nam się zapominać.

Z racji postępującej urbanizacji i przekształceń terenów otwartych, naturalnych dostępność obszarów, gdzie zwierzęta (i ekosystemy) mogą/mogły funkcjonować w sposób niezakłócony ulega dramatycznemu zmniejszeniu. Zwierzęta zmuszone są dostosowywać do współegzystowania z człowiekiem i niekoniecznie świetnie się w ludzkich miastach albo w ich bezpośrednim sąsiedztwie odnajdują.

Zdarza mi się czasem wracać w dyskusjach ze studentami do sytuacji rozmowy z bliską krewną, która w czasach gdy sama byłam studentką, przeprowadziła się do niedawno zbudowanego domu pod lasem. I ja po wykładach z ekologii, i co może ważniejsze, pracy w biurze urbanistycznym, w którym tematyka ochrony przyrody była jednym z najważniejszych priorytetów, usiłowałam jej wytłumaczyć, że mieszkanie pod lasem to jest w ogóle szkodliwy pomysł. Wyobraźcie sobie absurd tej sytuacji; taki młodzieńczy idealizm. Oczywiście rzecz spełzła na niczym – nie chciałam się przecież pokłócić.

Zatem pytam czasem studentów dlaczego nie należy budować pod lasem i czy potrafią to przystępnie wytłumaczyć. A najlepiej – dlaczego, dla dobra przyrody – należy pozostawić ją nietkniętą i mieszkać w mieście, nieważne dużym czy małym, ale już zurbanizowanym. 

Zatem dlaczego nie jest “ekologicznie” osiedlać się w terenie otwartym, z dala od cywilizacji?

Tortuosa, CC BY-SA 3.0 http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/, via Wikimedia Commons

Odpowiadając – po pierwsze – chcąc czy nie chcąc miejsce zanieczyszczamy. Pojedyncza inwestycja rzadko jedynie posiada odpowiednią infrastrukturę, szczególnie w zakresie odprowadzania i oczyszczania ścieków. Jeśli zaś jest to zabudowa tania to często niestety oszczędność dotyczy również okresowego opróżniania szamba. Zanieczyszczenie powietrza – bo dom trzeba ogrzać – a pod lasem nie mamy centralnego ogrzewania – to kolejna przyczyna. Zanieczyszczenie hałasem odstrasza zwierzęta, które przenoszą się w bardziej odległe miejsca, uciekają w głąb lasu. Pojedyncza inwestycja pociąga za sobą kolejne. W wyniku eksploatacji zasobów wody gruntowej obniża się lustro wody, co w większej skali zmienia stosunki wodne i wpływa niekorzystnie na lokalną florę. Krajobraz, gleba, lokalna przyroda ulega przekształceniu; w dłuższej perspektywie zmniejsza się bioróżnorodność. 

Podsumowując, co oczywiście jest truizmem, najskuteczniejszą formą ochrony przyrody jest ograniczenie ludzkiej ingerencji. Innymi słowy – ekolodzy nie mieszkają pod lasem ani co gorsza w samym lesie, chyba że ich zawód związany jest bezpośrednio z wykonywaniem czynności tego wymagających – co jednak dość rzadkie.