Konsultacje łódzkiego systemu transportu

Jako że od czasu obrony pracy doktorskiej na temat możliwości zastosowania narzędzi internetowych w dziedzinie partycypacji społecznej w planowaniu przestrzennym lat temu blisko dziesięć, wielokrotnie angażowano mnie jako eksperta różnych projektów w tej właśnie dziedzinie, czuję się kompetentna do wyartykułowania krótkiej aczkolwiek nieco krytycznej oceny wymienionych w tytule konsultacji łódzkiego systemu transportu.

Zacznę może od zdefiniowania tego o czym rozmawiamy – otóż partycypacja społeczna winna być rozumiana jako zbiór metod i działań służących minimalizowaniu konfliktów, wypracowywaniu rozwiązań o wysokim stopniu akceptacji oraz budowaniu kapitału społecznego. W modelowym procesie partycypacyjnym rozróżniamy kilka faz, przy czym pierwsza z nich wprowadzająca, służąca analizowaniu potrzeb, w tym społecznych, wzajemnemu poznawaniu się i informowaniu, odgrywa szczególne znaczenie. W materiałach instruktażowych odnoszących się do organizacji warsztatów metodą charrette czas trwania tej fazy zdefiniowano na od 6 tygodni do 9 miesięcy. W dalszych fazach kluczową jest koncentracja na wypracowywaniu rozwiązań, przy czym spotkania o charakterze formalnym winny być aplikowane wymiennie z wydarzeniami mniej formalnymi, służącymi budowaniu wzajemnych relacji oraz niwelowaniu konfliktów.

Tyle teorii. W naszych konsultacjach mamy zaczerpnięte żywcem z procedury planowania formalnego debaty, o charakterze otwartych konsultacji, które służą zbieraniu postulatów – tak są przynajmniej anonsowane w ulotkach. Mamy równiez możliwość internetowego zgłaszania pomysłów, bez możliwości rozwiązania potencjalnej sprzeczności interesów w ramach tychże wniosków. Temu wszystkiemu towarzyszy forum internetowe.

Przechodząc do krótkiej oceny: fazy wstępnej nie zauważyłam – być może była, ale pomimo zainteresowania tematem nie dostrzegłam jej obecności. Po pierwszej turze konsultacji, w ramach których o ile mi wiadomo pojawiały się zazwyczaj te same osoby bądź frekwencja była ograniczona dodrukowano ulotki rozlepiając je na przystankach i w tramwajach – co należy uznać za niewątpliwy plus, nieco spóźniony. Rola organizatorów w organizacji debaty polega na dostarczeniu miejsca gdzie uczestnicy mogą się spotykać. Dzięki zaangażowaniu uczestników ich charakter bywa merytoryczny, pod wszakże warunkiem że ktokolwiek przyjdzie, z tego co mi wiadomo były takie debaty w których brały udział trzy osoby – co potwierdza brak przygotowania do współpracy w wyniku pominięcia w procesie fazy wstępnej. Całej imprezie towarzyszy forum internetowe – utworzono na tę okoliczność stosowne grupy i wydarzenia w serwisie FB, przy czym podobnie jak w przypadku debat analogowych zapewniono jedynie miejsce. Brak moderacji w obu przypadkach, a przede wszystkim brak prób uzyskania rezultatów – tak to jest rola prowadzących konsultacje – powoduje że rezultaty nie są wypracowywane. Przy czym zauważmy że mamy wzory dochodzenia do rezultatów, nawet forum RM może być tu pozytywnym przykładem, podejmuje przecież uchwały. Jest również do dyspozycji cała pula rozwiązań warsztatowych – nie wierzę żeby specjaliści odpowiedzialni za konsultacje nie wiedzieli o ich istnieniu. Proces partycypacji trzeba zaprojektować, powinna zaistnieć sensowna strategia, która pozwala mądrze i uwzględniając wszystkich doprowadzić do osiągnięcia zdefiniowanych na wstępie celów partycypacji. Wobec braku tejże strategii to z czym mamy w tym przypadku do czynienia przypomina bardziej igrzyska. Organizatorzy, zarówno w przestrzeni analogowej jak i w wirtualnej zapewnili arenę oraz zajęli miejsca na trybunach. Niczym w starożytnym Koloseum obserwują zmagania bohaterów, gladiatorów, przy czym cieszy ich nawet okazywanie emocji – taką wypowiedź przeczytałam ze strony Administratora internetowej grupy. Władze przyglądają się jak konflikt się rozwija gotowe na wyrażenie gestem dłoni aprobaty bądź jej braku. My wszyscy, publiczność z niecierpliwością oczekujemy rozwoju wydarzeń. Kto tym razem zostanie skazany a kto zwycięży, Chleba i Igrzysk – historycznie określone zapotrzebowania społeczne nie zmieniają się od wieków. Bardzo mi przykro ale w mojej ocenie, bazującej na skali porównawczej zdefiniowanej blisko pół wieku temu przez Sherry Arnstein ten proces partycypacji umieściłabym w kategorii manipulacji – jest to generowanie konfliktu, ograniczone do wypełnienia wymogu formalnego. Dla przypomnienia, manipulacja jest najniższym z dostępnych szczebli popularnego schematu drabiny partycypacji.

Reasumując – moim zdaniem to co się wyprawia ma szanse zostać podważone ze względów proceduralnych jako sprzeczne z dostępnym i coraz bardziej popularnym warsztatem planowania partycypacyjnego. Na pewno nie służy budowaniu kapitału społecznego ani tym bardziej poprawie działania systemu MPK.

 

A conflict and a quest for solutions

Dealing for years with a topic of public participation in urban planning I had lots of opportunities both to mall over and to discuss the nature of conflict. My own experience tells me that when the parties stick firmly to their opposite goals with no slightest trial to communicate and much hatred, then the situation will not be solved. Looking for solutions needs communication and dialog, which must assume some efforts on both conflicted sides. There is little good will in people who by definition assume that only their stand point is right and that their adversaries have nothing to propose. Usually such attitudes are simply fake and people who demonstrate them either belong to a party/ social group where fight is the main goal, or are simply paid for spreading their philosophy/ their views, etc.

conflict-slaneconz
Source of cartoon by Chris Slane: www.slane.co.nz

There is however one situation when a person becomes extremely hard to discuss with and make understand, this is the one of contesting somebody’s lifestyle. The norms which are behind the ways of life, especially when a person acts in a certain way every day, follows certain patters, become something as a second nature. The power of habit is enormous, the features which are present in people’s life persist, even when a person changes the environment and reasons for performing certain activities. The fashion plays a role here, next to the social norms present in a given society. A fear may be a part of a mechanism enforcing changes, however they would be short term in such a case, and easily rejected when the cause of fear disappears.

On the other hand, changes happen easier when groups involved feel at ease, obviously the situation opposite to the one of a conflict.  Hatred mixed with differences leads to war rather than to positive transformation. When we feel comfortable a hint from a friend and lack of pressure may help a lot, similarly as good example.

The figure below illustrates an interdependence between the compliance of goals of two parties and the level of engagement of participants. According to this theory it may be extremely difficult to achieve any kind of consensus when the engagement is high and goals are contradictory. Contrary when goals are similar and engagement remains at lower levels the chances for cooperation are much higher. Anyway the situation when goals are utterly different is rare, usually the option that both parties want something which may finally occur similar exists. Then it depends mostly on their rationality to calm down some of emotions and to look for the possibility to negotiate. War and conflict is useless, and looking at some of my friends, who used to share views and now suddenly insult each other only because of some abstract and distant political issues is kind of a shame.

chart

On the other hand lack of resistance when a social group is attacked would cause their dilution, the refusal to accept different norms should not however take forms of hatred, as this will not help solve the problem. They say compromise is good for ‘softies’, but it does not change the situation that hatred serves no one. The mutual respect which is necessary to start solving conflict may be a necessary condition and this is why the demonstration of force happens from time to time and may be sometimes required. But still hate is just a blind path, please my dear friends, have a little sense of humour, acquire some modesty and try to communicate. Even if I am talking of utopia here, still we Polish have some round table traditions, lets make an assumption we are just good at solving things out and having this agreed would be already the very first step towards “a good change”.