Let’s rest and let’s read – ISUF2022 memories

This year was a nightmare. My Mum broke her pelvis, and along with her Parkinson’s disease, this has created a series of huge challenges in the life of the whole family. I have been trying to catch up with everything, including the post-ISUF2022 commitments. There are lots of reasons to not catch up.

By the way – ISUF 2022 was a great conference; nobody denies it. We- especially our Office at the Lodz University of Technology (I mean here, the office of the Institute of Architecture and Town Planning) – did substantial organisational work to put all this together. This was a massive challenge because organising a conference in two cities and involving three universities cannot be easy. Not to mention organising parallel online sessions – overnight. I still do not know why we have planned it in such a complicated way. The financing from the Ministry of Science and Education also increased the complexity and put additional bureaucratic endeavours on us.

Nevertheless, the congress was a success – it gathered over 300 scholars from all over the world. Around 150 delegates came to Lodz and Kraków in person – even if this was right after the outbreak of the war in Ukraine and directly after the pandemic. I have included some photographs below in case you have not attended this event (In this collection – credits go to Karolina Hanzl). We are still working on this topic – hopefully, the publications will finally be released. However, this is a series of surprises about how complex and difficult an editing process might be. We are also busy with the post-congress bureaucracy, which will continue until at least next April.

Which means I have less time for other things, including this blog. To the point that this is the first time I am writing about the ISUF2022 conference here. Even if it will be 2024 soon.

I am constantly promising myself not to work during the Christmas break this time (last year, there were ISUF2022 project accountancy issues right before Christmas Eve and some more after and in between holidays ) and to have time to rest and write at least occasionally. In the meantime, the pile of books to read has grown enormously. Similar to the number of items I should finish writing. Please keep your fingers crossed that it eventually comes to completion :-).

Konsultacje społeczne a reforma planowania przestrzennego

Bardzo ciekawa Konferencja szkoleniowa dotycząca obecnej reformy planowania przestrzennego przeprowadzona przez pracowników Ministerstwa Rozwoju i Technologii (część 1 Konferencji, część 2) odpowiedzialnych za przygotowanie rozwiązań znowelizowanej Ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Przede wszystkim pełen szacunek dla Zespołu opracowującego przepisy dla ilości zebranego i przeanalizowanego materiału dotyczącego problemów funkcjonowania dotychczas obowiązujących przepisów. I w konsekwencji – metod radzenia sobie z dostrzeżonymi problemami, w tym również natury typowo administracyjnej lub typowymi – i zazwyczaj powszechnie wykorzystywanymi – dziurami w prawie.. Tudzież z regionalizmami systemu planowania, bo tych – z tego co mi wiadomo – również było sporo – co kraj to obyczaj, jak mawia popularne przysłowie.

Szczególnie podobała mi się prezentacja przez P. Roberta Buciaka (dzień 1 Konferencji, od 2:54:31), który z wielkim entuzjazmem opowiadał o proponowanych rozwiązaniach dla konsultacji społecznych. Tym bardziej, że sama od wielu lat o partycypacji społecznej opowiadam studentom i dopracowałam się pewnej metodologii tworzenia scenariuszy partycypacji. Przyjęłam też, już jakiś czas temu, taką zasadę, że najpierw opowiadam studentom jak powinien wyglądać idealny proces partycypacji, a dopiero potem, pod koniec cyklu wykładów, poświęcam jedno lub dwa spotkania obowiązującym, tudzież proponowanym przepisom. Głównie z tego względu, że (niedościgły – niestety) ideał pozostaje niezmienny. Oraz ponieważ dotychczas obowiązujące regulacje nie zajmowały zbyt wiele czasu – z tej prostej przyczyny że były dość ograniczone. Tudzież aby uniknąć konfuzji, jeślibym opowiedziała na początku wykładów coś co na końcu miałoby już zostać zmienione – tyle przez ostatnich 20 lat w okresie obowiązywania Ustawy dyskutowano rozmaitych pomysłów i gotowych projektów jej fundamentalnej zmiany i zastąpienia. Próba opowiadania o tym co być mogłoby ale się nie zdarzyło nie sprzyja racjonalności.

Zatem katalog dostępnych metod partycypacji w obecnej ustawie jest bogaty- co cieszy; konsultacjom społecznym poświęcono osobny rozdział – czyli rzecz jest ważna. Mało tego można też stosować metody inne i zostało to  explicit napisane. Mniej obyci z kwestiami urzędowymi czytelnicy mogą się w tym momencie zdziwić, ale podejście typu – nie jest zapisane w KPA – zatem nie istnieje – czyli “się nie da” – zdarza się niekiedy w rodzimych instytucjach różnego szczebla. Trochę mnie jedynie niepokoją możliwości skracania czy też upraszczania konsultacji w procedurze uproszczonej i w procedurze zintegrowanego planu inwestycyjnego. Może się w praktyce okazać, że rzeczywistość nie będzie tak różowa jak byśmy tego chcieli. Jak wiemy – znajdowanie dziur w przepisach jest niemal naszym sportem narodowym – i w efekcie – w zgodzie z literą prawa – partycypacja społeczna sprowadzona zostanie do uwag do planu. Czas to pokaże.

No I jest jeszcze jedna dość podstawowa rozbieżność pomiędzy prezentowanym przeze mnie podczas wykładów wykresem “idealnego procesu planowania z udziałem społecznym”, a formalną (również obecnie przyjętą) procedurą opracowywania planów. W żadnej z opcji nie zakłada się realizacji dwóch najważniejszych punktów wstępnych, które umożliwiają de facto – współdecydowanie o tym co ma być zaplanowane. Brakuje bowiem: 1. przygotowania do partycypacji, które winno obejmować edukację, angażowanie mieszkańców w zbieranie wiedzy o miejscu, budowanie kapitału społecznego oraz wreszcie samo informowanie, że coś – czyli proces partycypacji – ma się wydarzyć. Np. we Francji w procedurze zones de protection du patrimoine architectural urbain et paysager (ZPPAUP), taka faza wstępna trwa circa rok i dokładnie powyższym celom jest poświęcona. National Charrette Institute wskazuje, że faza wstępna winna trwać od 3 tygodni do circa 6 miesięcy, w zależności od wielkości inwestycji – do osiągnięcia stanu określanego mianem “charrette ready”. Drugim punktem, którego nie ma w nowelizowanej ustawie, a który sobie przykładowo wspomniani wyżej Francuzi wprowadzili istotną zmianą przepisów planistycznych w roku 2000, jest ustalanie założeń opracowania planistycznego wspólnie ze społeczeństwem i na wstępie procedury. W naszych przepisach angażowanie mieszkańców przed opracowaniem dokumentu uwzględnia jedynie zbieranie wniosków oraz nowo wprowadzoną możliwość, że grupa mieszkańców może mieć inicjatywę uchwałodawczą dotyczącą przystąpienia do mpzp. Trzeba pamiętać, że wnioski mogą być, i zazwyczaj są, sprzeczne – stąd potrzebna jest możliwość dyskusji na wstępnym etapie celem wypracowania konsensusu. 

Jeszcze jedna rzecz – ważna bardzo i również dotycząca bezpośrednio partycypacji społecznej – wydaje mi się, że gdzieś po drodze umknęła. W poprzednich wersjach nowelizacji, czy propozycji nowego prawa, dużo się mówiło o potrzebie mediacji, angażowaniu mediatora dla rozwiązywania konfliktów. Teraz tego elementu nie ma, co zaskakuje.

Na pewno jeszcze wrócę do zagadnień wynikających  z reformy planowania. Ciekawa jestem bardzo co obecna nowelizacja przyniesie w praktyce. Póki co cieszę się, że wiedza o metodach partycypacji społecznej w planowaniu przestrzennym, którą przekazuję studentom od wielu lat, może im się w końcu w większym niż dotychczas stopniu przydać w praktyce.

11-listopada czyli o lokalnym patriotyzmie

11 listopada czyli Narodowe Święto Niepodległości zawsze nasuwa mi rozważania na temat istoty patriotyzmu. Za Słownikiem Języka Polskiego: Patriotyzm to silne przywiązanie, miłość, najczęściej do ojczyzny, poczucie więzi społecznej oraz chęć i gotowość poświęcenia się dla własnego narodu, przy jednoczesnym poszanowaniu innych narodów i ich praw, kultur”.

Bardzo silnie z tym pojęciem kojarzą mi się inne terminy, takie jak społeczeństwo obywatelskie, partycypacja społeczna, czy zasada pomocniczości. I tutaj na myśl przychodzi dwóch Autorów, których wielokrotnie cytowałam pisząc kiedyś (konkretnie przed 2007 rokiem, kiedy pracę obroniłam) własną pracę doktorską o partycypacji społecznej w planowaniu przestrzennym, a mianowicie Prof. Jerzego Regulskiego oraz Ojca Mieczysława Alberta Krąpca. Sylwetki obu Panów są powszechnie znane, Prof. Regulskiego nie trzeba chyba nikomu w Polsce, a szczególnie w Łodzi, nikomu przedstawiać, choćby z tego powodu że przez długi czas w Łodzi pracował. No i mamy przecież Nagrodę im. Jerzego Regulskiego ustanowioną w 2016 roku po Jego śmierci “za wybitne osiągnięcia w kreowaniu ładu przestrzennego zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju oraz za wzmacnianie samorządności terytorialnej”… A nie, chwileczkę. Zapytałam dzisiaj Studentów w ramach wykładów z dwóch przedmiotów wykładowych o partycypacji społecznej, które prowadzę w PŁ czy słyszeli o Prof. Regulskim – i nie słyszeli. Zatem będę im opowiadać, wiedzę trzeba uzupełniać. I tak trochę przygotowując się do myślenia o tychże wykładach ten wpis.

Z książki Samorząd III Rzeczpospolitej J. Regulskiego “Rozwój samorządności ma umożliwić społecznościom lokalnym udział w sprawowaniu władzy, a tym samym spowodować, że władza ta będzie zaspokajać nie tylko aktualne potrzeby mieszkańców, ale również stwarzać warunki rozwoju gospodarczego, cywilizacyjnego i kulturalnego. Społeczności lokalne mają się więc rządzić w możliwie szerokim stopniu samodzielnie. (…)”. Dalej mamy o roli instytucji samorządowych oraz o roli i zadaniach organizacji społecznych, a także o potrzebie kształtowania podmiotowości obywateli. Nie będę opowiadać treści – zdecydowanie tę książkę rekomenduję, każdy z nas powinien do tych zdarzeń wrócić. O sylwetce Profesora bardzo ciekawie opowiada film: https://vod.tvp.pl/filmy-dokumentalne,163/sila-przewiercania,335567

Drugą książką którą zdecydowanie polecam na chłodne, jesienne i zimowe wieczory jest “O ludzką politykę” O. Krąpca. Przedsmak tego o czym tam mowa można odnaleźć w wypowiedziach dominikanina – poniżej:

Pociągiem we Wszystkich Świętych

Przypadki poukładały się w taki sposób, że w tym roku wybrałam się na groby sama, co za tym idzie pociągiem – bo najprzyjemniej. Obawiałam się trochę, że będą tłumy, bo przecież Wszystkich Świętych to takie święto, które powoduje, że ludzie wędrują żeby dołączyć do Najbliższych. Do Rodzin, nie zawsze w miejscu zamieszkania. Tymczasem, ku mojemu zaskoczeniu, było dość pustawo – żeby nie powiedzieć całkiem pusto – szczególnie w pociągach kursujących lokalnie, w bliskim regionie. Zdecydowanie puściej niż kiedy dojeżdżam do pracy w dzień powszedni. Żeby nie być gołosłowną załączam zdjęcia.

Zdecydowanie więcej osób było w pociągu dalekobieżnym – na trasie Ełk – Wrocław, bo większość wyprawy z Łodzi do Sieradza tym pociągiem pokonałam. Podróżni to były najczęściej osoby pojedyncze, bądź podróżujące po dwie osoby. Większych rodzin nie spotkałam. Więcej niż zazwyczaj było osób starszych, często wyjściowo ubranych. Ci chyba mogli, podobnie jak ja podróżować żeby odwiedzić bliskich zmarłych. Trudno mówić o tłoku. W podróży powrotnej – pociągiem regionalnym – napotkałam mniej osób. Pociąg był prawie pusty.

Zastanawiam się z czego ten brak popularności kolei jako metody dotarcia do celu w święto rodzinne, jakim jest Wszystkich Świętych może wynikać. Może rodzinnie jeździmy wyłącznie, albo głównie autem? Może trzeba kolej zaprezentować w większym stopniu jako możliwość, alternatywę dla stania w korku i narażanie się na występy kierowców amatorów – co przy takich okazjach się przecież zdarza. To była w moim przypadku motywacja do wybrania pociągu. Popijając smaczną kawusię mogłam spokojnie przeczytać to co przeczytać należało. I dotarłam na miejsce bez stresu, sporo szybciej i wygodniej niż czymkolwiek innym. Cała podróż na trasie Łódź Fabryczna – Sieradz zajęła mi bagatela 1 godzinę, 9 minut, a z powrotem godzinkę i pół. Nic tylko jeździć pociągiem.