Planowanie przestrzeni a zdrowie w czasach pandemii

W obecnych czasach kryzysu, kiedy wszyscy zastanawiamy się nad przyszłością i bezpieczeństwem nas samych i naszych bliskich tematy związane z zachowaniem zdrowia wysuwają się na plan pierwszy. Jak potwierdzają to liczne badania oraz co wynika również z wieloletnich statystyk różnego rodzaju choroby przewlekłe są od dawna już najczęstszą, obok wypadków komunikacyjnych, przyczyną zgonów. Dotychczas jednak z chorobami przewlekłymi dawało się dzięki postępom medycyny żyć. Cierpiała głównie jakość życia, wobec niemożności korzystania z jego dobrodziejstw przy obniżonej sprawności fizycznej. Obecnie, czynniki takie jak otyłość, cukrzyca, miażdżyca, i inne stają się elementami, które wraz z zagrożeniem epidemicznym mogą już nie tylko ograniczyć możliwości naszego funkcjonowania i wymusić wspomaganie lekami. Razem z obecnym zagrożeniem znacznie zwiększają prawdopodobieństwo zgonu. Jak dowodzą badania publikowane na łamach Lancet “Global Burden of Disease” cytowane za Forsal.pl, wpływ chorób przewlekłych na stan zagrożenia jest bardzo istotny i nie powinien być pomijany przy radzeniu sobie z obecnym zagrożeniem.

Cytując za autorem New York Times, który analizując obecną sytuację związaną z rozwojem epidemii w krajach tzw. Globalnej Północy, odnosi się między innymi do sytuacji w naszym kraju:

“Polska nie jest daleko w tyle [jeśli chodzi o rozwój epidemii, wtrącenie autorki], z eksplozja nowych przypadków i znikającym zainteresowaniem dobrowolnym poddaniem się obostrzeniom. Kraj liczący 38 milionów ma najniższą liczbę lekarzy per capita w Unii Europejskiej, i niektórzy lekarza odmawiają obecnie przyłączenia się do zespołów walczących z koronawirusem, obawiając się o procedury bezpieczeństwa. “Jesteśmy na krawędzi katastrofy”, powiedział polskiej stacji radiowej RMF FM czołowy polski immunolog Paweł Grzesiowski”.

Wobec zagrożenia, rozważając jakie środki bezpieczeństwa należy podjąć oraz mając powyższe elementy na uwadze, podjęcie wdrażania na szeroką skalę środków prewencji w postaci maksymalnie szerokiej promocji kultury fizycznej, jako elementu sprzyjającego zapobieganiu i zmniejszaniu konsekwencji chorób przewlekłych wydaje się jednym z bardziej logicznych rozwiązań. Obok niepodejmowania pochopnych decyzji o zamykaniu basenów i siłowni – co nie tylko spowoduje, że cała warta niebagatelne kwoty branża fitness ma szanse bezpowrotnie przestać istnieć – a to ważne dla rodzimej gospodarki i, może nawet bardziej – dla licznych osób w tej dziedzinie pracujących, drugim bardzo istotnym elementem jest potrzeba ochrony zdrowia naszych obywateli. Promocja kultury fizycznej jest czymś co powinno stać się jednym z priorytetów.

Drugim niemniej ważnym elementem, który należy bezwzględnie zacząć traktować poważnie, jest promocja zrównoważonej mobilności. Siedzący tryb życia to jeden z elementów, które powodują otyłość. Ludzie, którzy, ze względu na codzienny tryb życia, prawie nie chodzą ani nie używają rowerów, znacznie częściej odczuwają negatywne konsekwencje w postaci przyrostu wagi, bólu kręgosłupa, zwyrodnień układu ruchu, itd. Jednocześnie, o czym wszyscy przecież wiemy, otyłość jest czynnikiem przyczyniającym się do rozwoju wielu innych chorób. Dodatkowo w obecnej sytuacji zagrożenia liczniejsze ograniczanie przemieszczeń do dojść pieszych i dojazdów rowerem powoduje, że zmniejsza się liczba pasażerów transportu publicznego – zatem łatwiej uniknąć zarażenia. Jest to zatem rozsądna alternatywa dla potrzeby zwiększania taboru transportu publicznego. Oraz – przy zwiększonym ruchu pieszym i rowerowym – zmniejsza się liczba pojazdów indywidualnych na ulicach – zatem mamy do czynienia z mniejszym zanieczyszczeniem powietrza – a to również czynnik podwyższający ryzyko poważnych konsekwencji chorób górnych dróg oddechowych takich jak COVID 19.

Jednak aby móc poruszać się innymi niż własny samochód środkami transportu, w tym za pomocą własnych nóg i roweru, potrzebna jest infrastruktura. Niestety władze miast, poza nielicznymi chlubnymi wyjątkami, niemal całkowicie zignorowały wezwania ruchów miejskich wystosowywane na początku epidemii o zwiększeniu udziału infrastruktury dla mobilności miękkiej w poszczególnych obszarach. Wydatki na te cele w ogólnych budżetach miast są znikome. Ta sytuacja powinna się zmienić. Być może należy odświeżyć naciski i wrócić do wezwań o potrzebę nowych dróg rowerowych i chodników – bo przykładowo plany przebudowy jednej z głównych arterii transportowych w mieście Łodzi kompletnie ignorują te bardzo ważne dla już nie tylko zdrowia kwestie.

ul. Zachodnia, Łódź – wizualizacja stanu projektowanego. Kompletnie zignorowano potrzeby pieszych i rowerzystów – brak infrastruktury rowerowej oraz wąskie chodniki. Brakuje również szpalerów zieleni, które mogłyby ograniczyć zanieczyszczenie powietrza oraz zmniejszyć poziomy hałasu w przylegających budynkach.

Jednocześnie, obok potrzeby miękkiej mobilności drugim tematem, który również nie jest traktowany z należytą powagą i sprowadza się do deklaracji w broszurach rozmaitego rodzaju, tudzież działań o charakterze PR, jest kwestia zieleni miejskiej. Obok licznych innych usług ekosystemu dostęp do zieleni w postaci parków i skwerów w pobliżu miejsca zamieszkania zapewnia możliwość rekreacji ruchowej. Co przyczynia się nie tylko do poprawy zdrowia fizycznego ale również ma szanse łagodzić negatywne konsekwencje dla zdrowia psychicznego. Te stwierdzenia nie są niczym nowym, jednak obecnie nabierają nowych znaczeń i znacznie większej wagi. Nie rozmawiamy już wyłącznie o dobrostanie i postrzeganej jakości życia – co może wpływać na np. wartość nieruchomości w pobliżu terenów zielonych – ale o możliwości zachowania kondycji fizycznej i psychicznej lokalnych społeczności w dobie pandemii. Może w końcu należy zacząć na te tematy rozmawiać poważnie.

Leave a comment