W ubiegły weekend miałam okazję wziąć udział w bardzo ciekawej imprezie organizowanej pod hasłem Miasto Movie w siedzibie łódzkiej Izby Architektów. W ramach tego wydarzenia wyświetlane były cztery filmy dokumentalne o tematyce urbanistycznej, którym następnie towarzyszyła dyskusja panelowa z udziałem Huberta Barańskiego z łódzkiej Fundacji Fenomen i moim, oraz moderowana przez redaktora Radia Łódź Macieja Trojanowskiego. Dzięki tej imprezie obejrzałam zatem dwa bardzo ciekawe filmy – pierwszy o tym dlaczego Holendrzy wybierają rower jako środek codziennego transportu. Mówi się, że w Holandii ilość rowerów przewyższa liczbę mieszkańców, zaś w miastach takich jak Amsterdam czy Haga odsetek podróży realizowanych za pomocą roweru dochodzi do 70%. W mniejszych miastach, jak np. w Delft około 50% podróży odbywa się rowerami. Holendrzy są przekonani że dostępność ruchu rowerowego jest tożsama z egalitaryzmem i nie da się ukryć że coś jest na rzeczy. Zarówno biedniejsi jak i Rodzina Królewska i członkowie tamtejszego rządu wybierają rower jako środek codziennego transportu oraz chętnie się na swoich pojazdach dają fotografować.
W filmie wymieniono cały szereg powodów dla których całoroczne wykorzystanie roweru jako podstawowego środka transportu w codziennych dojazdach do pracy i szkoły jest właściwe. Poczynając od utrzymania zdrowia i odpowiedniej kondycji fizycznej, poprzez zachowanie dobrego nastroju i nie uleganie łatwo przypadkowym nastrojom, po dostarczenie wolności poruszania się i pewności siebie, a także odpowiedniej dawki kontaktów społecznych dzieciom i zwłaszcza młodzieży. Tutaj muszę przyznać że z każdym z przytoczonych argumentów się utożsamiam – sama również cały rok jeżdżę rowerem, z niewielką przerwą na sezon zimowy, kiedy jednak brak infrastruktury staje się, w mojej przynajmniej optyce, decydującym argumentem aby przestać czuć się na rowerze bezpiecznie. O innych porach roku, kiedy nie jest ślisko, manewrowanie między autami mnie nie przeraża, ale w momencie kiedy nikt w pełni nie kontroluje rozpędzonych często pojazdów współdzielenie jezdni jak w sytuacjach śródmiejskich, szczególnie w przypadku ulic wyższej klasy, postrzegam jako nadmierną brawurę. Możecie się oczywiście nie zgadzać. W ramach tegoż panelu, jak to zwykle bywa przy takich okazjach, ubolewaliśmy nad tempem rozwoju infrastruktury – pojedyncza droga rowerowa potrafi być budowana ponad pięć lat. Ułamek – promil budżetu – przeznaczony na infrastrukturę rowerową jest tak niewielki, że realizacja ustaleń Karty Brukselskiej, według której odsetek przejazdów rowerowych w mieście powinien w roku 2020 osiągnąć pułap 15 % wisi pod przysłowiowym znakiem zapytania. Jako że nadal nie są nawet realizowane pomiary udziału różnych form mobilności w ogólnej puli przemieszczeń oraz że właśnie zakończyła się umowa z dotychczasowym dostawcą roweru publicznego, która to inicjatywa znacznie zwiększała wykorzystanie tej formy transportu przez łodzian, szansa, że ten cel zostanie zrealizowany jest co najmniej znikoma.
Film drugi (z tych przeze mnie obejrzanych), absolutnie wart Waszej uwagi, w sposób wielowątkowy prezentował przekształcenia struktury centrum Berlina po wyburzeniu muru w 1989 roku. Wśród wątków dyskutowanych w filmie szczególne miejsce zajęła działalność Hansa Stimmana, planisty stojącego za wdrożeniem tak zwanej krytycznej rekonstrukcji w stolicy Niemiec. Ale o tym we wpisie kolejnym, poświęconym łódzkiej gentryfikacji.


