‘Metodą’ bezkosztowego radzenia sobie ze starością i chorobami, jakie za sobą niesie, może być jak się okazuje nie robienie nic. Wybaczcie mi proszę te gorzkie słowa, wywołane nie tylko lekturą artykułu ale bardziej nawet – zwykłą, codzienną obserwacją rzeczywistości. Jeśliby próbować zachowywać się choćby humanitarnie to są to olbrzymie koszty dla gminy, które mam nadzieję wymienione w linku miasto Łódź zacznie ponosić. Tymczasem części problemu można byłoby zaradzić jeśli pojawiłaby się odpowiednia polityka, w tym polityka przestrzenna. Aby ograniczyć negatywne skutki starzenia się trzeba pozwolić starszym osobom na aktywność i tę aktywność wspierać. Do tego potrzebny jest szereg działań wspomagających kształtowanie odpowiedniego środowiska życia – od promocji aktywności fizycznej, po stworzenie możliwości samodzielnego wyjścia z domu czy wspieranie samopomocy i życia społecznego osób starszych. Niestety program Zdrowe Miasto realizowany w mieście Łódź jest tylko kropelką w morzu potrzeb – cenną bardzo lecz niewystarczającą.
Jednym z najprostszych tematów niech będą równe chodniki, czy ułatwiony dostęp do transportu publicznego – słynne wysokie progi w tramwajach i znaczne odległości pomiędzy przystankami oraz brak wspierania aktywności pieszej. Do realizacji działań potrzebne są miejsca i ich urządzenie, które pozwolą starszym spędzać aktywnie czas z innymi, w tym na świeżym powietrzu – nie tylko świetlice czy domy dziennego pobytu, oraz organizowane aktywności, ale też parki, zieleńce i skwery. Do tego potrzebna jest promocja aktywnego stylu życia w ogóle, nie tylko wśród starszych, w tym promocja aktywnej mobilności.
Nie jest niestety możliwym zmiana sposobu funkcjonowania jednostki w wieku starszym, wtedy starsza osoba będzie wymagała już jedynie opieki, asystenta, który za nią wykona wszelkie czynności – i w przypadku braku najbliższej rodziny koszty tej opieki winna przejąć lokalna społeczność. Jeśli zaś podejmie się działania w tym zakresie wcześniej, kiedy dana osoba jest jeszcze sprawna mamy wtedy szanse stworzenia sieci samopomocy, osób które się będą wzajemnie wspierać. Oraz z racji uczestniczenia we wspólnych aktywnościach będą zdrowsze i będą mogły o siebie same zadbać. Niby z pozoru oczywiste stwierdzenia ale jednak całkiem nieoczywiste jeśli zwracać uwagę na działania (nie) podejmowane w Łodzi – gdzie owszem raz w roku organizuje się Senioralia, oraz od czasu do czasu dofinansowywane zajęcia sportowe. Te ostatnie są nie do przecenienia ale powinno być ich znacznie więcej, biorąc pod uwagę skalę problemu. Oraz powinno się znacznie bardziej aktywnie myśleć o tworzeniu przestrzeni dla takich aktywności, szczególnie w centralnej części miasta gdzie zieleni mamy jak na lekarstwo. I nie zapowiada się, pomimo ogłaszanych z pompą działań, zieleni więcej.
World Health Organisation definiuje zdrowe miasto jako „one that is continually creating and improving those physical and social environments and expanding those community resources which enable people to mutually support each other in performing all the functions of life and developing to their maximum potential” (takie, które w sposób ciągły tworzy i ulepsza otoczenie fizyczne i społeczne I rozwija te zasoby społeczności, które pozwalają ludziom wzajemnie się wspierać w realizacji wszystkich funkcji życiowych i rozwijać je do ich maksymalnego potencjału). Wymienione tutaj cele wymagają miejsc gdzie mogą być realizowane, odpowiednich przestrzeni, które je mogą pomieścić a także zupełnie innego podejścia do zagadnień np. mobilności w mieście niż to stosowane obecnie w Łodzi. Wymagają też współpracy instytucji zajmujących się ochroną zdrowia i planowaniem przestrzeni, ze szczególnym zwróceniem uwagi na potencjalnie modelowe rozwiązanie łódzkiego EXPO – tak aby wspomagać łódzkich seniorów. Ale nie tylko, rzecz odnosi się do poprawy warunków życia w mieście w ogóle oraz w dłuższej perspektywie czasowej.

Zdjęcie: Policjant przeprowadzający staruszke przez ulicę w Warszawie 1925, za Wikipedia
