Kolejny sukces: rzeki w Łodzi

Udało się: w piątkowe popołudnie w mieście o nazwie Łódź można było wreszcie pobrodzić w rwącej rzece wody.

5af5c42e4f35f_p

Źródło zdjęcia: Dziennik Łódzki

Niektórzy mieszkańcy i przyjezdni nawet próbowali, bądz to wysiadając z zalanych aut, które nagle znalazły się pośrodku rwącego strumienia wody bądź też próbując przejść na przystanek do którego i tak nie podjeżdżał zatrzymany w pobliskim jeziorze tramwaj. Najgłębszy i najbardziej wartki potok popłynął nowo-wybudowanym wąwozem alei Mickiewicza-Piłsudksiego. Niewątpliwie można uznać to za sukces tej inwestycji – bo przecież jak to? Łódź i nie ma rzek?

Jedno z najgłębszych jezior wybrało sobie lokalizację na podwórzu UMŁ, wdzięczne zapewne za możliwość zaistnienia. Zapytacie zapewne czemu tak piszę i jak to? Przecież ulewa to kataklizm z gatunku naturalnych i UMŁ nie ma prawa zapisać sobie jej zaistnienia w poczet sukcesów. Ulewy owszem być może rzeczywiście nie może, ale brak możliwości retencjonowania wody już jak najbardziej. Poczynając od zapisów planów miejscowych, po “remonty ulic”, budowę licznych nowych parkingów, realizację inwestycji drogowych całkowicie pozbawionych możliwości odprowadzania nadmiaru wody opadowej, czy wreszcie tak banalne rzeczy jak czyszczenie studzienek kanalizacyjnych – wszystko to nie jest bynajmniej katastrofą “naturalną”. Z tego też względu, przy obserwowanych ostatnio zmianach klimatu, może się nagle okazać że w mieście zlokalizowanym na dziale wodnym, w całkiem nieoczekiwany sposób, będziemy okresowo doświadczać podtopień i braku możliwości dojazdów niczym w miejscowościach nadmorskich czy położonych nad rzekami. Może się okazać że łódź nagle stanie się w Łodzi niezbędna.