Nie zabijaj albo o miejskiej wyspie ciepła

Zadaniem władzy publicznej jest dbałość o zdrowie i życie obywateli. Kiedy czytam o licznych pacjentach zajmujących każdy niemal skrawek wolnego miejsca w szpitalach w związku z falą upałów w Łodzi, nie umiem powstrzymać myślenia o tym że to wcale tak nie musi być. Wystarczyłaby odrobina myślenia i chęci planowania miasta tak aby ograniczyć tego rodzaju nagatywne zjawiska. Wystarczyłaby dość podstawowa znajomość fizyki. I wola polityczna, troska o własnych mieszkańców, czy …dopiszcie sobie własną nazwę dla empatii, zdrowego rozsądku, itd, wedle uważania i wyznawanego systemu wartości.

Posłużę się prostym schematem, powyżej, żeby rzecz wyjaśnić. Otóż energia bywa akumulowana przez obszary zurbanizowane (co jest oczywiście truizmem i wszyscy to wiemy). W dzień, podczas upału promienie słoneczne powodują nagrzewanie powierzchni ulic i budynków, i to ciepło jest akumulowane i oddawane później w nocy. Efektem jest to że w mieście zawsze jest cieplej niż poza miastem. Źródła energii to nie tylko promieniowanie słoneczne ale również auta, ludzie, urządzenia służące klimatyzacji, zakłady przemysłowe, etc. Szczególnie mocno zjawisko wyspy ciepła odczuwane jest w obszarach intensywnie zabudowanych i utwardzonych, pozbawionych zieleni. Obudowane ulice, z racji swojej geometrii, zatrzymują promieniowanie cieplne w większym stopniu niż przestrzenie otwarte, choć z pewnością nie dotyczy to otwartych wybetonowanych/wyasfaltowanych parkingów. Jednocześnie też ulice o węższym przekroju, dzięki zacienieniu mogą wpływać na zmniejszenie nagrzewania. Kolejnym truizmem w ramach tej notatki (która sama w sobie wydaje mi się tak oczywista, że aż głupio mi to pisać) będzie stwierdzenie że powierzchnie ciemne nagrzewają się bardziej niż powierzchnie jasne.

Ponadto wpływ na występowanie lub nie niekorzystnego zjawiska wyspy ciepła mają obecność zieleni oraz bliskość cieku lub zbiornika wodnego. Istotne są też oczywiście czynniki metereologiczne, związane niewątpliwie z lokalizacją danej miejscowości, a więc: wilgotność powietrza, występowanie chmur, układ wiatrów, oraz dynamika prądów atmosferycznych (która będzie inna na wzgórzu a inna w kotlinie).

O roli zieleni w mieście nie tak dawno już pisałam, i zdaje się że w sposób dość zrozumiały. Jest niebagatelna i jej obecność może w znacznym stopniu obniżyć  temperaturę i zmniejszyć ryzyko występowania chorób. Inną metodą radzenia sobie z problemem jest umiejętne gospodarowanie wodą opadową i jej retencjonowanie, nawet czasowe. Form zagospodarowania jest tu co niemiara. Poczynając od ogrodów deszczowych, które czasowo zatzymują wodę, w ten sposób zapobiegając zalewaniu ulic i dodatkowo czyszcząc ją przed odprowadzeniem do kanalizacji. Po naturalne lub sztuczne mokradła (swale), gdzie forma organizacji przestrzeni osiedla koncentuje się wokół kładki pieszej – po to aby nie zaburzać równowagi ekologicznej systemu (jak np. w Piekenhoef, zdjęcie poniżej, źródło ).
oss-iii-1024x614

Pomiędzy znajdziemy całą masę innych form retencjonowania wody i zazieleniania miejskich przestrzeni po to aby obniżać temperaturę w intensywnie zabudowanych częściach miasta. Nie muszę dodawać, że działania prowadzące do podniesienia temperatury, nawet jeśli ich konsekwencja jest nieuświadamiana, mają konsekwencje dosłownie i w przenośni zabójcze. Czyli może zróbmy coś z tym wreszcie?

Leave a comment